niedziela, 11 stycznia 2015

Siedem

"Są chwile, by działać, i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los"

Paulo Coelho


         Wiedziała co musi zrobić, wiedziała też że jeśli nie zrobi tego teraz później będzie jej jeszcze ciężej. Gdy tylko wyszedł do pracy wygramoliła się z łóżka i zaczęła się w pośpiechu pakować. Nie mogła dłużej zostać w tym mieszkaniu. Coraz bardziej to wszystko zaczęło ją przerażać. Wprawdzie czuła się przy nim bezpiecznie, ale nie chciała by był częścią jej życia. Nie do końca mu ufała, a to co rodziło się w jej środku przerażało ją z dnia na dzień. Wychodząc z mieszkania zostawiła w kuchni na stole kartkę z wyjaśnieniem całej sprawy. Wiedziała też, że jeśli powie Marcie gdzie jest, Olaf wyciągnie to z niej. Nie miała pojęcia gdzie się udać. Gdy wsiadała do taksówki z nieba zaczął padać deszcz, a po jej policzku spłynęła jedna samotna łza. Bała się o swoją przyszłość, bała się o swoje życie. Cóż miała zrobić? Znowu uciekła. Napisała Marcie sms-a. Kochana, musiałam wyjechać. Nie szukajcie mnie, nic mi nie będzie. Będę pisała Ci codziennie co u mnie, ale nie szukajcie mnie. Wrócę. Niedługo. Całuję. Maja.
           Gdy wysiadała z taksówki niebo przecięło kilka błyskawic. Zamarła. Odebrała bagaż, zapłaciła i ruszyła w stronę starej kamienicy. Stanęła przed nią i znieruchomiała. Nie tak ją sobie wyobrażała, myślała, że po latach się coś zmieni. Była stara, gdzie nie gdzie było widać ukruszone cegły. Okna były odrapane z farby, a ich szczelność też miała wiele do życzenia. Takie jest życie, trzeba czasem wrócić na stare śmieci, pomyślała. Nie pamiętała jednak kiedy była tutaj ostatni raz. Chyba wtedy kiedy wyciągnęła od babci informacje o tym gdzie mieszkają jej rodzice. Wtedy nie była u nich zbyt długo. Wytrzymała jeden dzień. Pamięta krzyk ojca i szyderczy śmiech matki. Później uciekła do ukochanej staruszki, która tak bardzo ją chroniła przed złym światem. 
Weszła do budynku i wdrapała się wraz z walizką na 4 piętro, obskurną i cuchnącą klatką schodową. Stanęła przed drzwiami i zadzwoniła na dzwonek. Nie działał. Zapukała. Po chwili w oddali usłyszała jakieś odgłosy. Serce zaczęło jej mocno bić.Tak naprawdę sama nie wiedziała do końca po co tutaj przyjechała, nie wiedziała czego może się spodziewać. Jednak nie miała nikogo innego. To była jej rodzina. Kiedy drzwi się otworzyły zamarła i chciała jak najszybciej uciekać.

***

          Był jakoś dziwnie niespokojny, dlatego zaraz po dyżurze popędził do mieszkania. Chciał jak najszybciej zobaczyć Majkę. Wszedł szybko do salonu. Panował tam dziwny spokój, zazwyczaj blondynka miała puszczone radio lub telewizję, a dziś cisza. Poszedł do jej pokoju, pusto. Łóżko zaścielone tak jak zawsze, jednak coś mu się nie podobało. Z szafki nocnej zniknęło zdjęcie jej babci. 
-Majka!!!- krzyknął podchodząc do szafy. Była pusta. Serce zaczęło mu bić jak oszalałe. Wpadł do kuchni  i zamarł. Na stole leżała kartka.
                   Olaf, nie mogłam tu dłużej zostać. Muszę odejść. Tak będzie dla nas obojga lepiej. Proszę, nie szukaj mnie. Klucze są w skrzynce na listy. Przepraszam, Majka. 
Nie mogła tego zrobić, nie pozwoli jej na odejście po raz kolejny. Zacisnął zęby i pięści. Bał się, że jej już nigdy nie zobaczy. Nie czekał nawet na windę tylko zbiegł po schodach i wsiadł do samochodu. Musiał ją odnaleźć. 
-Marta jest tutaj Majka?- zapytał kiedy otworzyła mu drzwi. Wsparta na dwóch kulach, lewo utrzymywała równowagę. 
- Nie. Nie ma jej.- powiedziała ze smutkiem w głosie i odsunęła się od drzwi przez które próbował przedostać się brunet.
- No to gdzie jest?! Mów!- warknął wchodząc w głąb mieszkania i sprawdzając pokoje. 
-Olaf, cholera. Uspokój się. Co jej znowu zrobiłeś?!- krzyknęła i oparła się o ścianę- Nie wiem gdzie jest. Napisała mi wiadomość, że mamy jej nie szukać.
Chłopak spojrzał na rudowłosą i zamarł. Skoro nawet jej najlepsza przyjaciółka nie wiedziała gdzie jest Majka to już było źle. 
-Marta, powiedz że kłamiesz.- szepnął błagalnie, a na jego twarzy malowało się przerażenie. Dziewczyna popatrzyła na niego ze złością. Nie lubiła go, nie ufała mu. Nie po tym wszystkim. I mimo tego co się działo przez ostatnie tygodnie nie zmieniło się jej nastawienie do niego. 
- Nie kłamię.- odpowiedziała oschle. Stanął naprzeciw niej i spojrzał jej prosto w oczy. 
- Marta ja nie mogę jej znowu stracić. Pomóż mi ją odnaleźć.- szepnął 

***

Był chyba we wszystkich możliwych miejscach. Kajtek sprawdzał szpitale, hotele i motele. Telefon Majki stale był wyłączony. Zrezygnowani mężczyźni spotkali się w mieszkaniu bruneta. 
- Słuchaj, może ona miała kupiony bilet już wcześniej? I dziś wsiadła i wyjechała?- zapytał Kajetan otwierając piwo. Olaf przetarł dłońmi zmęczone i zapuchnięte oczy. 
-Jeszcze wczoraj przekomarzała się ze mną, że dziś zobaczymy "Nietykalnych". Nawet chciała zaprosić Martę i Adama. Nie z tego nie rozumiem.- jęknął mężczyzna robiąc łyk piwa - Nie sądzę też by była porwana. Jednak nie odsuwam tej myśli.- dodał.
-Jutro damy ogłoszenie o zaginięciu. A tak apropo. Śledzili ją faktyczni. Jakiś detektyw. Niejaki Karol Szczur.
- Żartujesz?! Przecież to przyjaciel Aśki. Ale z niej suka. Czekaj, po co ona to robiła? Kiedy go zgarnęliście ?
-Wczoraj w nocy pod waszym blokiem. Nic Ci nie mówiłem, bo sprawa wydaje się być oczywista. Aśka chce się zemścić. W dodatku podobno jest w ciąży. 
Olaf spojrzał na niego i wstał. - Czyli już nie wyciągniemy od niego gdzie jest. Kurwa.
Jego krzyk chyba rozniósł się po całym bloku. 
- Ona się chce zemścić. I wcale się nie zdziwię jeśli to ona stoi za całym tym wydarzeniem sprzed roku.- jęknął Olaf i opadł na krzesło w kuchni.- Wiedziałem że z niej suka, ale że aż taka... musimy coś zrobić. Muszę znaleźć Majkę, muszę ją przytulić. Ona nie jest bezpieczna tam gdzie jest. 
-Olaf teraz to jedyne co możesz zrobić to poczekać do rana. Damy ogłoszenie o zaginięciu. Jeśli jest w mieście to się znajdzie. Idę. Idź spać.- powiedział Kajtek i skierował się do wyjścia. 
- Kajtek, nie daruję sobie jeśli coś jej się stanie. Kocham ją.- powiedział szczerze jego przyjaciel.
- Wiem to.- odpowiedział blondyn i wyszedł.


środa, 9 lipca 2014

Sześć.

Mijały tygodnie, a życie płynęło w miarę spokojnie. Zbliżyli się do siebie z Majką. Zaczynała mu ufać. Marta odzyskiwała siły, a operacja na szczęście się udała. Wprawdzie nie stanęła jeszcze na własne nogi, ale wiedzieli że będzie chodzić. Wracał właśnie z pracy. Było grubo po północy, wziął prysznic i otworzył piwo. Stał na balkonie i wdychał świeże, rześkie powietrze. Myślał o tym jak mogłoby wyglądać jego życie gdyby wtedy nie odszedł od Majki, gdyby rozstał się z Asią. W pewnym momencie z rozmyślań wyrwały go jakieś głosy. Wszedł do środka mieszkania i zamarł. Poszedł szybko w kierunku pokoju Majki.
- Zostaw mnie, proszę nie strzelaj! Nie strzelaj do mnie! Błagam!- krzyczała i zasłaniała twarz dłońmi.
- Maju, Maju. Kochanie, spokojnie. - Szeptał jej do ucha budząc ją. Otworzyła oczy, a po jej policzkach płynęły strumienie łez. Była cała spocona. Objął ja mocno, i pocałował w głowę. Cała drżała w jego ramionach. Przyciągnął ją do siebie mocniej i kołysał lekko w ramionach.
-Olaf, boję się, że oni przyjdą, że oni wrócą. Od kilku dni mam wrażenie że ktoś mnie obserwuje. Ja nie chcę przez to znowu przechodzić. - łkała. Na chwilę jego serce jakby przestało bić. Robił wszystko żeby znaleźć tych bandziorów, a kiedy odsunęli go od sprawy zawsze starał się jakoś dowiadywać na jakim etapie ona stanęła. Ostatnio jednak wszystko ucichło.
- Maju nic ci nie grozi, będę cię pilnował. Rozumiesz? Obiecuję.- mówił stanowczo trzymając jej twarz w swoich dłoniach. Patrzył jej prosto w oczy. Były takie smutne i czerwone. Nagle poczuł, że chce ją pocałować, ale bał się. Bał się że to jeszcze za wcześnie, że go odrzuci, odtrąci. Nie o to mu chodziło. Nie chciał teraz spełniać własnych pragnień. Chciał tylko by czuła się bezpieczna i tylko to się liczyło. Otarł jej łzy z twarzy i dotknął podbródka pochylił się nad nią i pocałował ją w policzek. Widział jej speszenie na twarzy. -Kładź się- zarządził pociągając ją za sobą. Okrył ją kołdrą i chciał wstać, ale złapała go za rękę.
-Proszę Cię, zostań dziś.- szepnęła przerażona. Usiadł  z powrotem i wsunął jej dłoń w włosy.
- Dobrze, zostanę.- odpowiedział kładąc się i zaczął delikatnie masować jej głowę. Odwróciła się do niego przodem i przysunęła bliżej. Po chwili jej twarz była tak blisko jego torsu, że go zamurowało. To był już drugi raz w przeciągu tych kilku tygodni kiedy sama, bez oporów chciała się do niego zbliżyć. Poczuł, jak kamień spada mu z serca, i oświeciło się w nim światełko nadziei. Położył się obok niej wygodniej i objął ją. Minęło kilka minut zanim zaczęła spokojnie i miarowo oddychać. Było mu dobrze, nareszcie zaczynała mu ufać. Był to powolny proces, ale jednak coś ruszyło.


***

Siedział w kuchni przy stole i patrzył na swojego przyjaciela. Kajtek ze stoickim spokojem słodził kawę, co bardzo rozdrażniło Olafa. Miał wrażenie że jego towarzysz nie rozumie, o co chodzi w tej całej sprawie.
-Może zabierz ją do psychologa?- rzucił blondyn robiąc łyk kawy. Była dopiero 6 rano. Szatyn ściągnął go do siebie wraz ze wschodem słońca. 
-Zwariowałeś. Tu nie chodzi o to. Ją chyba naprawdę ktoś śledzi. Do tej pory zachowywała się normalnie, spała normalnie.- powiedział i przeczesał dłonią włosy. Przyjaciel spojrzał na niego podejrzliwie.
-Ha, czyli spałeś z nią?- zaśmiał się Kajetan i założył ręce za głową.
-Cholera, ciszej. Zasnęła późno. Nie, nie spałem. -warknął Olaf posyłając towarzyszowi groźne spojrzenie. 
- Czyli co, chodziłeś nocą do jej pokoju i patrzyłeś jak śpi? - zakpił blondyn, jednak nie zauważył na twarzy kolegi uśmiechu, tylko powagę- Stary, to się nazywa obsesja!
-Nie Kajetan, to nie jest obsesja. To nie jest obsesja...- westchnął postawny policjant i wstał. Stanął przy oknie i milczał. Dopiero teraz drugi policjant domyślił się o co chodzi. Zrozumiał, że to nie jest zwykłe zauroczenie, czy próba odkupienia winy. Olaf był poważny, jak nigdy dotąd. 
- Pomogę Ci. Wywęszę dziś w komendzie na czym stoją, a wy odpocznijcie. Zobacz co się święci. Olaf, ale proszę Cię. Nie rób nic głupiego. I jeśli nie jesteś niczego pewien to... Nic nie obiecuj i nic nie rób w tej sprawie, bo znowu będą opłakane efekty tego.-  w głosie Kajtka można było wyczuć troskę. 
- Jestem pewien.- powiedział szatyn patrząc mu prosto w oczy. Tak był pewien, że ją kochał. W nocy gdy ją przytulał uświadomił to sobie. Nie chodziło o pożądanie. Jemu już wtedy kiedy się z nią spotykał nie chodziło tylko o to. Oszukiwał się, myśląc że to co się dzieje w jego sercu to czysta fikcja. Później doszła sprawa Aśki, która za każdym razem kiedy zaczynał temat i chciał odejść, wpadała w lament, histerię i groziła, że się zabije. Więc odszedł od drobnej blondyneczki. Widział wtedy w jej oczach ten zawód i ból. Stała naprzeciw niego taka naga i bezbronna. Ubrała się gdy jej kazał i odprowadziła go do drzwi. Pamięta jak w ostatniej chwili zorientował się że nie zabrał broni, i kiedy wracał po nią musiał się bardzo pilnować, żeby nie przytulić jej jeszcze raz i z nią nie zostać . Pamięta też ten strach kiedy zobaczył sanitariuszy, którzy wynosili ją na noszach z klatki schodowej feralnej kamienicy. Najbardziej z tego wszystkiego, zapamiętał moment w którym Marta wykrzyczała mu, że Majka straciła jego dziecko. Mógł się wtedy zbuntować, że to nie jego dziecko. Jednak wiedział, że z nikim innym się nie spotykała. Pamięta też, jaką wtedy poczuł pustkę, jak wtedy zaczął nienawidzić siebie za swoje czyny i zachowanie.


***

-Jak się czujesz?- zapytał ją gdy weszła do salonu, wstał z kanapy i skierował się za nią do kuchni. Spojrzała na niego lekko już zapuchniętymi, ale nadal czerwonymi oczyma. Była ponura i smutna. Usiadła na krześle i zrobiła łyk wody. 
- Masz, napij się herbaty. Dobrze ci zrobi. Zjedz też coś.- usłyszała jego rozkazujący ton. Spojrzała na niego i pokręciła przecząco głową.- Nie jestem głodna.
-Nie interesuje mnie to czy jesteś czy nie jesteś. Masz to zjeść.- rzucił i usiadł obok niej. Jadła bardzo powoli i milczała. Czuła się teraz jak naburmuszona nastolatka która boi się pójść do szkoły, bo ma sprawdzian. Jednak ten strach który teraz ją ogarniał był silniejszy. Spojrzała na niego, siedział i patrzył na nią. Nagle przypomniała sobie jak w nocy ją przytulał i całował w skroń, jak szeptał jej do ucha. Wtedy czuła się bezpiecznie. Jednak poczuła że naruszyła jakąś jego sferę, siedział naburmuszony, widocznie był zły. Co miała mu powiedzieć? Naprawdę się bała. Naprawdę widziała kila razy jak ktoś ją obserwuje, a może to była tylko obsesja? Wcześniej tak nie było. W nocy nie kontrolowała swoich uczuć, spanikowała i powiedziała mu w strachu o tym. Jednak nie do końca była pewna czy dobrze zrobiła.
- Olaf... chciałam Cię przeprosić..- powiedziała kiedy wyszedł z łazienki. Stała w drzwiach swojego pokoju i patrzyła na niego. Był zaskoczony.
-Za co?- zapytał zdziwiony.
-Za to co się stało w nocy, ja naprawdę nie chcę się bać, to pewnie jakaś moja chora obsesja. Jednak... nocą się boję. Przepraszam.- mówiła bardzo ściszonym głosem. Podszedł do niej bliżej i patrzył jej prosto w oczy.- Nie chciałam też przytulając cię naruszyć twoją strefę intymną....
-Zwariowałaś.- westchnął- Jak chcesz mnie za takie coś przepraszać? Nie masz powodów do przeprosin.- powiedział spokojnym głosem, co delikatnie ją odprężyło. Jej ciało dotąd napięte teraz mogło się rozluźnić.
- Ja wcale nie twierdzę że to twoja obsesja. Sprawdzimy to, nie martw się.- mówił dalej a ona patrzyła na niego lekko przymrużonymi oczyma. Złapał ją za ramiona. 
- Nie musisz się bać, ale musisz mi wszystko mówić. Pozwól mi się sobą zaopiekować.- westchnął i przytulił ją do siebie. 
-Majka Ty chyba nawet nie masz pojęcia jak ja czasami mam ochotę Cię przytulić, więc zawsze kiedy będziesz chciała zrób to. Po prostu, przyjdź. Nawet w środku nocy. - szeptał jej do ucha, wprowadzając tym Majkę w stan wyciszenia. Lubiła jego silne mięśnie które ją otaczały, które zapewniały jej bezpieczeństwo. Czuła się przy nim taka mała i drobna. Wiedziała jednak że nie może sobie pozwolić na takie częste przytulanie, nie mogła się do niego zbliżyć tak bardzo. To groziło im wzajemnym zranieniem się tak jak kiedyś. Nie wiedziała nadal czy mieszkanie z nim jest dobrym pomysłem. Wysunęła się z jego objęć i wróciła do pokoju.
- Pójdę spać. Jestem zmęczona.- rzuciła zamykając za sobą drzwi.

poniedziałek, 19 maja 2014

Pięć.

Minął tydzień odkąd Majka wróciła do Polski. Cały czas mieszkała z Olafem, mimo tego, że już kilka razy chciała się przenieść do hotelu, on stanowczo się temu sprzeciwiał. Wiedział, że jeśli dziewczyna się wyprowadzi to zniknie mu tak jak już raz to zrobiła. A kiedy była blisko miał świadomość, że ma ją na oku i że może się o nią zatroszczyć. Wyszedł z pokoju i stanął zdziwiony. W powietrzu unosił się przyjemny zapach jajecznicy. Wszedł do kuchni i uśmiechnął się. Majka ubrana w jeansy i błękitną koszulę stała przy stole i kroiła chleb. Jej jasne włosy spadały z jej ramion i zasłaniały twarz. Podszedł do szafki, wyjął dwa kubki. 
- O już wstałeś?- zapytała zdziwiona. No tak, była 9 a on wrócił z pracy po 5 nad ranem. Mieli jeszcze  sprawę pobicia i kradzież sklepu na koniec zmiany. 
-Skoro tutaj takie zapachy, to aż żal w łóżku leżeć. - zażartował i zalał wrzątkiem dwie kawy. Postawił kubki na stole i usiadł. Przyjemnie mu się patrzyło jak dziewczyna krząta się po jego kuchni. 
-Majka, a czemu jesteś taka wystrojona?- zapytał zdziwiony. Od kilku dni widział ją zazwyczaj w dresie, nawet kiedy szła do szpitala. 
- Idę szukać pracy. Oszczędności mam, ale na długo nie wystarczą, chcę wynająć mieszkanie. - powiedziała nakładając mu jajecznicę na talerz. 
-Mówiłem Ci już, zostań tutaj. Możesz dokładać się połowę do czynszu. I tak muszę kogoś znaleźć bo nie jest łatwo opłacać to mieszkanie.- powiedział patrząc na nią. Usiadła naprzeciw niego i spojrzała mu w oczy. 
- I co, będziemy sobie tak mieszkać i bawić się w dom?- zapytała z ironią w głosie. Nie wiedział czy postępuje dobrze, prosząc ją o to, żeby z nim zamieszkała. Bał się, że jeszcze bardziej będzie chciała uciec.
-Nie musimy bawić się w dom. Nie musisz mi gotować, prać. Czasem może napij się ze mną piwa i zobacz mecz. Ufam Ci i dobrze mi się z tobą teraz mieszka, jesteś nieszkodliwa- zażartował i uśmiechnął się. Majka też się uśmiechnęła. Zrobiła to pierwszy raz od momentu powrotu do Polski. Westchnął głośno i spojrzał na nią.
- Co się tak patrzysz? Jedz bo stygnie.-rzuciła dziewczyna.
- Pierwszy raz odkąd przyjechałaś się uśmiechasz. - powiedział. 
- Tak, a wiesz, że my pierwszy raz wspólnie jemy posiłek? I nie liczy się seks? -dogryzła mu- A i skoro nie muszę Ci gotować, to w takim razie sprzątasz po śniadaniu. 
-Majka, cieszę się.- powiedział, jednak nadal był zbity z tropu po tym co przed chwilą usłyszał. Faktycznie. Ona miała rację. Pierwszy raz siedzą razem i jedzą posiłek. 
- Z czego się cieszysz?
- Z tego że jesteś i że jesz ze mną  śniadanie.- powiedział stanowczym głosem,a jego kąciki ust nadal były uniesione w uśmiechu. Nagle Majce zadzwonił telefon.
-Majka, obudziła się!- krzyknął Adam do słuchawki telefonu. Dziewczyna z radości aż wstała.
- Wybudziła się?! Dobrze słyszeć!! Przyjadę najszybciej jak się da. Do zobaczenia!- krzyknęła z radością. 
-Olaf! Marta się wybudziła!- westchnęła Majka a po jej policzku spłynęły łzy. Chłopak podszedł do niej. Bał się, że jeśli ją obejmie to go odepchnie. Patrzył na nią i cieszył się razem z nią. 
- Cieszę się, strasznie- powiedział i dotknął jej dłoni.
- Nareszcie- westchnęła przytulając się do jego torsu. Zrobiła to naturalnie, tak jakby robiła to od zawsze, jakby między nimi nie było żadnej bariery, a przecież była i to ogromna. Dotknął jej włosów, a drugą rękę położył na plecach i przyciągnął ją do siebie jeszcze mocniej.
-Nareszcie- szepnął ciesząc się, że ma ją w swoich ramionach. 

***

Patrzyła na mijane ulice i kolejne budynki. Przyglądała się wystawom sklepowym i nagle poczuła że ogarnia ją strach. W momencie usiadła sztywno w fotelu i westchnęła ciężko. Zamknęła oczy i zacisnęła pięści. 
- Czego się boisz?- zapytał szatyn zerkając na nią. Co miała mu powiedzieć? Że nie wie co powiedzieć Marcie? Adam też nie był zadowolony z informacji że zatrzymała się u Olafa. Jednak powiedział, że może na niego liczyć. Wspierał ją. Jednak teraz to ona powinna być wsparciem dla nich dwojga. 
- Co mam powiedzieć Marcie? Nie wiadomo czy będzie chodzić.- westchnęła. Szatyn zaparkował tuż pod samym wejściem. Kiedy wysiedli z samochodu zagrzmiało nad ich głowami, a z nieba spadło kilka kropel deszczu...
-To nie jest dobry znak.- powiedziała przerażonym głosem Majka. Nagle poczuła że chłopak ściska ją za rękę. 
-Poradzisz sobie. Będę obok.- mówił pokrzepiająco, jednak dziewczynę nie obchodziły jego słowa. 
Wchodząc do sali w której leżała Marta, myślała co ma jej powiedzieć, czy uśmiechnąć się czy przytulić. Zobaczyła że na łóżku siedzi Adam, a nad nim stoi lekarz. Uśmiechnął się smutno na jej widok. Podeszła bliżej łóżka i przytuliła delikatnie przyjaciółkę. 
-Nareszcie jesteś! Musiałam prawie umrzeć żebyś wróciła do Polski.- zażartowała zachrypniętym głosem rudowłosa. Blondynka aż się wzdrygnęła. Spojrzała ze łzami w oczach na przyjaciółkę. 
-Bałam się o ciebie. Bardzo. Cieszę się że wróciłaś z za światów.- odpowiedziała Majka. 
Reszta wizyty upłynęła miło. Nikt nie mówił o kręgosłupie, Majka opowiadała o dziadkach którymi zajmowała się w Niemczech, wspomniała również o Olafie.
-Majka w co ty się znowu pakujesz...- westchnęła Marta. Przyjaciółka ścisnęła jej dłoń i uśmiechnęła się.
- Ja go nienawidzę za ten ból, ale jest takie coś... taki magnez który mnie do niego ciągnie. No i po drugie, muszę gdzieś mieszkać. - powiedziała szczerze.
- Uważaj, nie złapali nadal tych bandziorów. Nie wiem czy dobrym pomysłem jest trzymanie się z policjantem. Majka jestem zmęczona, a chcę jeszcze pogadać z Adamem. Przepraszam.- szepnęła ruda, przymykając oczy. Pożegnały się. Majka wyszła z Adamem na korytarz i przytuliła go. 
-Czeka ją operacja, która zadecyduje o tym czy będzie chodzić- szepnął jej prosto do ucha- pomódl się za nią. Majka uważaj na siebie.- dodał i odszedł. 

środa, 14 maja 2014

Cztery.

Nad przepaść życia wejdź i krzycz głośno, krzycz.
Czy ktoś usłyszy głos, może ciszę i więcej nic.
W chaosie cały świat to cichy kres.


Minęło wiele miesięcy zanim Majka doszła do siebie. Postępowanie w jej sprawie trwało. Policjanci robili co mogli, jednak nie mogli znaleźć sprawców którzy na nią napadli. Olafa widywała do pewnego czasu, jednak później odsunęli go od sprawy gdy wyszło na jaw, że w zeznaniach które złożyła powiedziała, że to przez niego między innymi została postrzelona. Jednak nie przyznała się, że była jego kochanką. Wspomnienia ją goniły. Olaf czasem przychodził, chciał rozmawiać, ale nie słuchała go. Chciał jej pomóc, ale odtrącała go. Nie chciała go znać. Winiła go za to co się wydarzyło w jej życiu. Postrzał i utrata dziecka, o którym nie miała pojęcia, wstrząsnęły nią. Długo nie mogła się pozbierać. Do zdrowia wróciła dość szybko, na tyle szybko by móc wyjechać za granicę. Musiała uciec. Uciec od problemów które ją coraz bardziej przytłaczały. Wyjechała do Niemiec. Tam zajmowała się starszym małżeństwem, przez ponad rok nie wracała do kraju. Marta pisała i dzwoniła do niej. Miały bardzo dobry kontakt, nadal były przyjaciółkami, to jej zawdzięczała ten szybki powrót do zdrowia, to rudowłosa się nią opiekowała i chroniła ją przed Olafem. Zrozumiała kiedy przyjaciółka powiedziała jej, że musi wyjechać.  Majka miała tylko Martę. Rodzice dla niej nie istnieli, oddali ją babci gdy była małym dzieckiem, a ta zmarła kilka lat wcześniej. Nie znała nikogo innego, któremu mogłaby tak zaufać. 
Wracała właśnie z miasta kiedy odebrała telefon. Dzwonił Adam, chłopak Marty. Jemu też wiele zawdzięczała. 
-Halo?
-Majka, musisz wracać do Polski. Marta miała wypadek, leży w śpiączce. Musisz wracać. Ona ciebie teraz potrzebuje. - słowa które wypowiedział zalały blondynkę, poczuła jak podnosi się jej ciśnienie, jak ręce zaczynają drżeć. Oparła się o mur, obok którego stała. 
-Jak to?! Co się stało?- zapytała zdenerwowana. W słuchawce słyszała tylko głośne westchnienie. 
-Jechała samochodem, jakiś facet wjechał w bok samochodu na motorze. Majka, ona ma chyba złamany kręgosłup.
-Adam, postaram się przyjechać jak najszybciej. Trzymaj się. Odezwę się.- krzyknęła prawie do telefonu. Rozłączyła się, czuła jakby ktoś uderzył ją tępym narzędziem w tył głowy. W oczach pojawiły się łzy. Otarła twarz dłonią, wzięła głęboki oddech i wróciła do mieszkania. Musiała jak najszybciej zjawić się w Polsce. 

***

Wysiadła z autokaru i uderzyła ją fala gorąca. Dziwne było dla niej to, że w jej rodzinnym kraju jest taka dobra pogoda. I w dodatku było to dla niej wielkim zdziwieniem, bo była dopiero połowa maja. Spojrzała na samochody stojące na parkingu i zobaczyła też kilka taksówek. Jadąc prosto do szpitala myślała o tym co tam zobaczy. Bała się. Musiała pomóc Marcie. Była jej to winna. Wjeżdżając windą na 4 piętro była tak zdenerwowana że omal nie zostawiła w niej walizki. Na korytarzu było paru chorych i kilka pielęgniarek. Stanęła jak wryta gdy wchodząc do sali w której leżała jej przyjaciółka zobaczyła Kajtka i Olafa.. W pierwszej chwili spanikowała, co oni tu robili? Mieli na sobie policyjne odznaki, więc domyśliła się o co chodzi. Gdy ją zobaczyli zamilkli. Nic nie odpowiedziała im na powitanie, podeszła do łóżka. Marta była blada, a do jej ciała były podłączone dwie kroplówki. Miała zaschnięte usta, a na jej twarzy było kilka zadrapań. Wydawałoby się że śpi, jednak ten sen był za długi. Już trwał kilka dni. Blondynka usiała na krześle obok rudowłosej, złapała ją za rękę i zaczęła płakać. Nie zwracała uwagi na to, że w sali nie jest sama. Nie potrafiła dłużej skrywać w sobie tych emocji. Zresztą, bycie kobietą daje jej prawo do płaczu w najmniej oczekiwanych momentach. Nie miała pojęcia jak długo była u chorej. Gdy wychodziła w sali nie było już nikogo. Myślała że mężczyźni już poszli, jednak pomyliła się. Olaf stał na korytarzu. Chciała go minąć, chciała odejść. Nie chciała z nim rozmawiać. Jednak stanął naprzeciw niej. Spojrzała w jego brązowe oczy. Nie wiedziała co w nich widzi, jego głos był stanowczy. 
-Daj tę walizkę. Pomogę Ci.- oznajmił odbierając jej bagaż. Nie sprzeciwiała się. Podała mu uchwyt walizki i ruszyli w stronę klatki schodowej.  Milczeli oboje. W windzie Majka poczuła jak robi się jej duszno, było przeraźliwie gorąco. Nagle sukienka którą na sobie miała zaczęła jej przeszkadzać, czuła jakby zaczęła się dusić. Chciała coś Mu powiedzieć, ale nie potrafiła wziąć oddechu.

***

Stała obok niego w windzie i nic nie mówiła, była potwornie przytłoczona. Widział w jej oczach ten strach i smutek. Nagle poczuł jak łapie go za rękę. Nie wiedział o co chodzi, złapał ją w ostatnim momencie. Zemdlała. Trzymając ją na rękach wyszedł z windy, zaraz obok niego zjawiły się pielęgniarki. Gdy ją trzymał w swoich ramionach poczuł, że teraz jest ten moment by zawalczyć o to zaufanie, które raz już stracił. 
-Całe szczęście że to tylko omdlenie z przemęczenia i nerwów.- powiedział otwierając drzwi swojego mieszkania, nie pozwolił jej zatrzymać się w hotelu, wiedział też że Marta zamieszkała z Adamem i że mieszkanie dziewczyn zostało wynajęte. Poczuł się odpowiedzialny za nią. Protestowała, jednak nie miała wystarczająco siły by się sama sobą zająć, zwłaszcza że co kilka chwil znowu robiło jej się słabo.
-Proszę, możesz zając ten pokój.- powiedział kładąc walizkę w pokoju naprzeciw łazienki. 
- A gdzie Asia?- zapytała specjalnie chcąc mu zrobić tym na złość. Odwrócił się i spojrzał na nią. 
- Nie ma Asi, nie mieszkam z nią. Nie jesteśmy już razem od roku.- odpowiedział stanowczo i wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił i zaczął przebierać pościel. 
Gdy wrócił z zakupów zastał ją stojącą przy oknie. Miała mokre włosy, a w powietrzu unosił się zapach jej brzoskwiniowego balsamu do ciała. Zawsze go używała. Spojrzał na jej blade nogi i ręce. Miała na sobie niebieskie spodenki i białą bluzkę na ramiączkach, która uwydatniała jej biust. 
- Nie patrz na mnie jak na maszynę do seksu. - warknęła widząc jego wzrok skierowany na jej biust. 
- Wcale tak nie patrzę! Widzę tylko, że strasznie schudłaś i jesteś blada jak ściana. - warknął kładąc reklamówki na stole. 
-Zawsze mnie tak traktowałeś. Nie liczyłam się ja tylko seks. - krzyknęła a na jej twarzy pojawiła się łza. Zauważył że ją szybko ociera wierzchem dłoni.
- Majka! Zmieniłem się. Wiem, nie wierzysz mi. Wtedy byłem głupi. Wiem, że swoim postępowaniem zraniłem Cię, wiem też że Cię straciłem. Jednak wybacz mi to!- powiedział podchodząc do niej- Majka ja też cierpiałem. Też straciłem dziecko.- szepnął chcąc wyrzucić z siebie ból. Chciał jej to już powiedzieć tyle razy, ale nie słuchała go. Poczuł że musi jej to powiedzieć.
-Po co do tego wracasz?- zapytała chrypiącym głosem. Odwrócił się i nie powiedział nic.

***

 Minęło kilka sekund, już chciała wychodzić z kuchni, jednak załapał ją w ostatnim momencie. Trzymał ją za ramiona i spojrzał głęboko w oczy. Po jego policzku spływała łza. Majka wzdrygnęła się. Była kłębkiem nerwów, a ta rozmowa przytłaczała ją jeszcze bardziej. Wspomnienia odżyły. Kiedy zobaczyła łzę na jego policzku zamarła. Przecież on nigdy nie okazywał uczuć. "Zero emocji", tak zawsze powtarzał. Był policjantem,  to było ważne w jego pracy. Czyżby teraz zobaczyła jego drugą twarz, a może próbuje wzbudzić w niej litość?
- Majka wybacz mi.- szepnął- Zaufaj mi. 
Milczała, jak miała mu wybaczyć? Gdyby nie on, jej życie toczyłoby się całkiem inaczej. 

wtorek, 9 kwietnia 2013

Trzy


Dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień.
Dla mnie też za długa zima i zła.
Dla mnie też los, cebula i krokodyle łzy.
Przestań wyć! Przestań wyć! Przestań płakać!



Do posłuchania



Wychodził z komendy kiedy usłyszał tuż za sobą 
-Olaf, wezwanie! Strzelanina była na Michajdy! Odwrócił się i spojrzał na Kajtka ze zdziwieniem. Przeczesał dłonią włosy i na moment zastygł w bezruchu. Przecież to ta ulica na której mieszka Majka. Poczuł przez moment jak przez jego ciało przebiega jakiś dreszcz niepokoju. Jeszcze bardziej zaniepokoił go fakt, że to ta sama kamienica, którą ostatnio często odwiedzał. Gdy przyjechali na miejsce, sanitariusze wyjmowali z karetki nosze, a kilku jego kolegów zabezpieczało dowody i odgradzało wejście do kamienicy żółtą taśmą, próbując rozgonić tłum gapiów.Wszedł do klatki i zamarł. W koncie stała Marta i płakała, każdy jej kolejny szloch odbijał się z głośnym echem w jego głowie. 
-Marta, co tutaj się stało?- zapytał z udawanym spokojem. 
-Jak to co?! Postrzelił ją ktoś! Ona musi to przeżyć! Zrób coś, proszę Cię!- krzyczała. Brunet miał wrażenie że zaraz twarz dziewczyny wybuchnie. Była purpurowa, a dodatkowo jej rude włosy potęgowały to całe zjawisko. 
-Marta, widziałaś kogoś? Kto to był?- zapytał znowu, już lekko zdenerwowany.
-Nie, jak wróciłam to jedna z sąsiadek już wzywała karetkę... a Ona była nieprzytomna. Wszędzie jest krew!- załkała. Dopiero w tej chwili Olaf spostrzegł że ubrania dziewczyny są z krwi. Zdjął szybko z siebie kurtkę i założył jej na ramiona. 
-Chodź- powiedział i szybko wyprowadził ją na zewnątrz. Podszedł do nich jeden z sanitariuszy drugiej karetki, która przyjechała później i zaprowadził ich do samochodu. 
- Zabiorę tą kurtkę, bo jest mi potrzebna, a Tobą tutaj się zajmą, dobrze?- zapytał, ale nie czekał na odpowiedź, szybko odszedł. Już chciał wchodzić do klatki kiedy w drzwiach pojawili się sanitariusze. Olaf wstrzymał na chwilę oddech, a jego serce zaczęło gwałtownie uderzać. Tak, to była ona. Leżała na noszach, nieprzytomna. Była przeraźliwie blada. Przed oczami stanęła mu scena ich ostatniego spotkania, kiedy kazał jej o nim zapomnieć, a teraz zobaczył ją w takim stanie i poczuł złość. Był zły na samego siebie.
-Co z nią?- zapytał ledwo wydobywając z siebie głos. Sanitariusz spojrzał na niego i pokręcił głową. 
- Nie za dobrze...- powiedział cicho, po czym dodał- Chłopaki, ruszać się, ona musi jak najszybciej trafić na stół!
Karetka odjechała, przez chwilę Olaf nie mógł dojść do siebie. Coś nim wstrząsnęło. 
-Ej co z Tobą? Wyglądasz strasznie.- Zauważył Kajtek wchodząc do klatki. 
-Kto jej to ku*** zrobił?- zapytał przejęty komendant stając za nimi tuż obok miejsca w którym przed chwilą leżała Majka.

***

Wyjechali windą na 6 piętro. Gdy drzwi się rozsunęły uderzyło go jasne światło, które dodatkowo odbijało się od białych kafelek i żółtych ścian. Wyszedł na korytarz i szukał wzrokiem Marty, która jechała razem z Majką do szpitala. 
-Komisarz Kajetan, kłaniam się. My w sprawie postrzelonej dziewczyny.- powiedział jego towarzysz zaczepiając młodą pielęgniarkę. 
-Teraz nie mogą jej panowie zobaczyć, trwa operacja.- powiedziała szybko i weszła do sali z której wydobywały się jakieś krzyki. 
-Jak ja nie lubię tej swojej pracy...-jęknął blondyn, siadając na krześle. Oparł głowę o ścianę i zamknął oczy. Olaf cały czas milczał, nic nie mówił. Nie potrafił wydobyć z siebie normalnego głosu. W jego gardle urosła jakaś gula. Z każdą próbą powiedzenia czegokolwiek głos mu się zwyczajnie łamał. W pewnej chwili zobaczył jakąś parę, wyszli z windy z drugiej strony korytarza. Wysoki postawny chłopak prowadził dziewczynę, która wtulała się w niego.
-To jest Marta, jej współlokatorka. Chodź- rzucił pośpiesznie i odszedł w ich stronę. Wiedział, że Kajtek zaraz do niego dojdzie.
-Marta... - zaczął niepewnie brunet podchodząc do nich. Poczuł że towarzysz dziewczyny dziwnie mierzy go wzrokiem- powiedz mi, wiesz co tam się stało?- zapytał z udawanym spokojem.
-Już Ci mówiłam...- usłyszał cichą odpowiedź, nie był to tym razem żaden wybuch złości i strachu, teraz Marta stała i wtulała się w ramię jakiegoś mężczyzny. Była dziwnie spokojna, a przynajmniej takie stwarzała pozory.
-Dlaczego wracała o tej porze sama?- zapytał Kajtek stając obok.
-Wracała z randki. Była z Markiem.- powiedziała rudowłosa, podnosząc głowę. Spojrzała na Olafa, chciała zobaczyć wyraz jego twarzy kiedy to powie. Zobaczyła na jego twarzy grymas  przez sekundę, może nawet mniej, ale jednak, zobaczyła.
-Jakim Markiem? Masz jego adres? Nazwisko?- zapytał brunet wyjmując notatnik z kieszeni kurtki.
- Marek Kozak, pracowała razem z nim kiedyś.
-Kajtek, jedziemy.- rzucił Olaf kierując się szybko do wyjścia.

***
Niestety, niewiele udało im się wyciągnąć od tego chłopaka. Uparcie twierdził, że odprowadził ją pod klatkę i tyle. Nie pomogły groźby i prośby. Olaf czuj jak narasta w nim napięcie, był zły, że nie wie dalej co tam się stało. Nie miał pojęcia kto jej to zrobił i dlaczego. Majka przecież była zawsze taką dobrą osobą i nikomu krzywdy nie byłaby w stanie zrobić. Więc dlaczego właśnie Ona? Wracali już na komendę spisać raport kiedy zadzwonił mu telefon. Dzwonił jeden z jego kolegów z pracy. 
- Ta Mała jest już po operacji, może się wybudzić za jakiś czas.
-Kajtek, jedziemy do szpitala czy na komendę spisać raport?- zapytał Olaf, oddychając poniekąd z ulgą. Skoro usłyszał, że jest już po operacji i że może wybudzi się za jakiś czas, to dodało mu to otuchy. Jednak starał się zabijać w sobie te myśli. Przecież nie musi się nią przejmować, była dla niego obcą osobą, skąd nagle te uczucia, strachu i niepokoju? 
-Na komendę mnie rzuć, spiszę raport, a Ty jedź już tam. Przywiezie mnie ktoś. Olaf coś czuję, że ta dziewczyna nie jest Ci obca, znasz ją?- zapytał jego towarzysz. Olaf spojrzał na niego z udawanym zdziwieniem. Już chciał coś powiedzieć, ale Kajtek znowu mu przerwał- Olaf, znam Cię. Widzę, że ruszyło Cię to, że to ją postrzelono. Znasz jej współlokatorkę. Boisz się o nią, a przedtem nic nie umiałeś z siebie wydusić, nawet słowa. Wiesz, że to może mieć wpływ na śledztwo? Kierujesz się emocjami. Na wrzeszczałeś na tego jej Marka, omal go nie pobiłeś.
- Kajtek skończ chrzanić!- warknął brunet naciskając pedał gazu- Jak będę miał Ci coś powiedzenia to ci powiem. A po drugie to nie jest jej Marek!
-Oj Olaf, uważaj na siebie i na tą sprawę. Jeśli chcesz znaleźć Tych drani to nie rób niczego na własną rękę. Najlepiej jednak byłoby gdybyś oddał tą sprawę komuś innemu. 
-Ku*** daj mi spokój. Wysiadaj.- warknął brunet zatrzymując się z piskiem opon pod komendą.

***

Czuł jak rośnie w nim napięcie. Bał się wejść do szpitala i przez dłuższy czas stał przed drzwiami. Usłyszał jak w jego kieszeni dzwoni telefon. Spojrzał na wyświetlacz, Asia dzwoniła już któryś raz, nie odbierał wcześniej. Z jednej strony był zajęty, z drugiej zaś nie chciał z nią rozmawiać. Jednak przełamał się i odebrał.
-Kochanie gdzie Ty jesteś?! Jest już 2 w nocy!- usłyszał piskliwy głos po drugiej stronie słuchawki.
- Mieliśmy strzelaninę, i prowadzę śledztwo. Teraz nie mogę przyjechać. Wrócę, ale nie wiem o której. Idź spać, śpij spokojnie i nie martw się o mnie.- powiedział  lekko udawanym miłym głosem. 
-Olaf, Kocham Cię. Martwię się o Ciebie!- powiedziała i wiedział, że zaraz posypie się cała lawina jej wyrzutów co do jego pracy, więc się rozłączył i odetchnął. 
W końcu przełamał się. Nie chciał jechać windą, by opóźnić wizytę na szóstym piętrze, więc udał się tam schodami. Idąc wspominał ostatnie spotkanie z Majką, kiedy to wymusił na niej obietnicę, że nie będą się już  spotykali. Sam sobie robił na przekór, jednak był z Asią, kochał ją. Z blondynką łączył go tylko seks, nic po za nim. 

***
Chodziła po korytarzu to w jedną to w drugą stronę. Co jakiś czas uderzała dłońmi w ścianę. Była przerażona i wściekła. Nie do końca wiedziała co ma zrobić. Czuła jak jej serce łomocze i nie potrafi przestać, jakby wpadło do jakiejś rzeki o rwącym prądzie i nie umiało się zatrzymać. 
-Marta, daj spokój. Nic teraz nie zrobisz. Usiądź, proszę Cię.- powiedział Adam patrząc na swoją dziewczynę. Widział jaka jest już zmęczona i jak bardzo się denerwuje. Wdział jej rozmazane od tuszu oczy, w których ciągle pojawiały się łzy. Nie potrafił jej pomóc, pierwszy raz nie potrafił jej uspokoić. Nie dziwił się jej, że jest taka zła. To czego dowiedzieli się przed kilkoma minutami było jakby gwoździem do trumny. 
- Ty skończony skurwisynie! Jak mogłeś jej to zrobić?!- zaczęła krzyczeć widząc Olafa, który zmierzał w ich kierunku. Adam wstał szybko i objął ją, ale wyrwała mu się, podeszła do policjanta i zaczęła go bić pięściami po klatce piersiowej i po twarzy. 
-Marta! Spokojnie! Co się stało?- zapytał zdziwiony tą całą sytuacją brunet. 
-Jak to co się stało?! Jeszcze mi powiedz, że nic nie wiedziałeś! Najlepiej unikać odpowiedzialności! -krzyczała rudowłosa, która odciągnięta przez blondyna stała w bezpiecznej odległości od Olafa. 
- Proszę Cię, powiedz mi co z Majką...- powiedział spokojnie widząc pielęgniarki i pacjentów, którzy obudzeni krzykiem Marty wyszli ze swoich sal.
- Straciła dziecko, wasze dziecko!- syknęła Marta, a jej purpurowa twarz nagle zrobiła się dziwnie blada. Olaf widział jak dziewczyna traci równowagę i przed upadkiem na podłogę ratuje ją tylko Adam, zaraz obok zjawiły się pielęgniarki. Zemdlała. Brunet stał i patrzył na tą całą sytuację, ale nie potrafił się ruszyć, ani pomóc. To co przed chwilą usłyszał sprawiło, że nagle coś w nim pękło. Zrobiło mu się gorąco, a ręce i stopy zaczęły drętwieć. Oddech przyśpieszył tak gwałtownie, że miał wrażenie że zaraz nie będzie mógł go złapać. Usiadł na krześle, rozpiął kurtkę i kamizelkę. Przed oczami przeleciał mu obraz uśmiechniętej twarzy.  Radosnej i spokojnej. Zobaczył jej błękitne tęczówki, które zawsze patrzyły na niego z taką czułością. Dopiero teraz poczuł że coś stracił. Uświadomił sobie jak wielki błąd popełnił i ile go będzie to kosztowało. Stracił dziecko i Majkę.

wtorek, 23 października 2012

Dwa

Do posłuchania

-Dlaczego nie ma herbaty?- zapytała Majka wychodząc z kuchni. Stanęła w drzwiach pokoju swojej współlokatorki i założyła ręce na piersiach. Marta podniosła na nią wzrok znad książki.
- Ty sobie chyba ze mnie jaja robisz?
- Nie nie robię! Pytam, dlaczego nie kupiłaś herbaty.- powiedziała chłodno Majka wodząc wzrokiem za rudowłosą, która odłożyła książkę i wstała gwałtownie.
-Majka!- krzyknęła- jesteś nie do zniesienia! Nie mogę już wytrzymać z Tobą. Przestań się wyżywać na innych za to co zrobił ten dupek! Zresztą doskonale wiedziałaś jaki był układ. Czepiasz się o głupią herbatę? To idź do sklepu i ją sobie kup! Zrób też inne zakupy, bo od dwóch tygodni tylko ja biegam po sklepach. - wrzasnęła Marta patrząc przyjaciółce prosto w oczy. Widziała, że blondynka wzdrygnęła się. Czekała, aż w jej oczach pojawią się łzy. Zdziwiła się. Majka nie płakała. Jej zawsze błękitne oczy teraz były szare i przeraźliwie smutne.
- Dobrze, więc idę na zakupy.- chłodno powiedziała blondynka zakładając na siebie płaszczyk. Już miała wychodzić gdy usłyszała za sobą - Zabierz torebkę.
Pośpiesznie wróciła do swojego pokoju, złapała wiszącą na drzwiach brązową torbę i wyszła.
Marta przez cały czas stała w korytarzu. Była bardzo zdziwiona, że Majka zareagowała z takim spokojem. Zazwyczaj wybuchała płaczem, gniewem bądź krzykiem. Tym razem nic z tych zdarzeń nie miało miejsca. Był spokój i chłód. Wiedziała, że sprawą jej smutku jest Olaf. Wielokrotnie próbowała rozmawiać z Majką, ale ta za każdym razem twierdziła, że nie chce. Nie tak to miało wyglądać. Marta też miała nadzieję, że ta znajomość skończy się inaczej.Teraz za wszelką cenę chciała dotrzeć do swojej przyjaciółki, która nagle zamknęła się przed całym światem.

***
Weszła cicho do mieszkania i odłożyła zakupy. Chciała szybko wymknąć się na spacer, chciała pobyć sama. Już miała otwierać drzwi gdy na korytarzu pojawiła się rudowłosa.
-A Ty gdzie?- zapytała spokojnie- Majka musimy porozmawiać.
- Nie chcę, nie mamy o czym.
- Mamy o czym, rozbieraj się. Idę nastawić wodę na herbatę, już ją kupiłaś, prawda?- zapytała zapobiegawczo Marta.
Kilka minut później siedziały w małej przytulnej kuchni. Na żółtej ścianie tuż obok szafki z kubkami wisiało ich wspólne zdjęcie. Fotografia która była wykonana w czasie ich półmetka, z czasów liceum. 
Podczas gdy Marta zajmowała się przygotowaniem ciepłego napoju, Majka usiadła na parapecie i patrzyła w dal.
- Co Cię gryzie?- zapytała spokojnie Marta podając przyjaciółce kubek gorącej herbaty. Majka zagryzła wargę i spojrzała na przyjaciółkę.
-Moja naiwność. Znowu się dałam. Powiedz mi, czy będę kiedyś szczęśliwa?- zapytała ze łzami w oczach.
-Hej! Mamy dopiero 22 lata! Cały świat przed nami, jeszcze przyjdzie dzień, że ze śmiechem będziesz wspominać ten.- odpowiedziała jej stanowczo rudowłosa siadając obok niej na parapecie.
- Majka, Olaf Cię skrzywdził. Wiem, to boli. Wiedziałaś do czego to może doprowadzić, wiem że wiesz. Jednak mimo wszystko rozumiem, że chciałaś skosztować czegoś innego. To zrozumiałe, też bym pewnie tak postąpiła. - zaznaczyła Marta. Przez chwilę obje milczały, rudowłosa przez cały czas miała nadzieję, że jej przyjaciółka coś powie.
-Nie było go kiedy go potrzebowałam, nie oglądaliśmy razem filmów, nie wymienialiśmy się poglądami, nie chodziliśmy do kina, nie mogłam się do niego przytulić od tak sobie, nie dał mi kwiatów, nie piliśmy razem herbaty, nie okazał mi ani odrobiny czułości, nie poszliśmy na spacer, nie mogłam obudzić się przy nim rano.
Rozumiesz? Seks i tylko seks. Było nam razem wspaniale, ale ja potrzebuję... potrzebuję tego wszystkiego. Potrzebuję miłości.
 ***

Siedziała przed laptopem już od kilku godzin. Cały czas pisała wywiad do gazety na temat wolontariatu. Była tak pochłonięta pisaniem że nie zauważyła, że już jest godzina osiemnasta.Na jej biurku leżało jedynie nadgryzione jabłko, kubek nie tkniętej kawy i kilka pustych kubków po herbacie. Gdy się zorientowała która godzina zerwała się z krzesła i wybiegła na korytarz.
-Marta!- krzyknęła zrozpaczona.- Nie mam się w co ubrać!- rudowłosa wychyliła głowę z łazienki i uśmiechnęła się do przyjaciółki .
-Jak to nie masz? Ubierz się ciepło i wygodnie, bo jesień już, pada deszcz i zimno jest.- odpowiedziała spokojnie.
-Łatwo Ci się mówi, ja dawno nie byłam z nikim na randce, nie wiem co mam ubrać.- jęczała Majka, miała potargane włosy i rozmazany tusz na policzkach. Nie minęło 10 minut, a jej strój na wieczorne wyjście był kompletny. Czarne rurki, brązowa tunika i do tego jasno brązowe botki.  Całość dopełniła także jasno brązowa skórzana kurtka, i żółty wełniany szal.
-Rozpuść włosy, i pomaluj się!- rozkazała Marta stojąc za blondynką.Widziała jak blondynka przewraca oczami i nerwowo nakłada na twarz puder. Wiedziała ile nerwów kosztowało ją to spotkanie. Jeszcze wczoraj wieczorem musiała namawiać ją na nie, gdyż Majka kategorycznie postanowiła, że spotykanie się z kimś odpada przez kolejne kilka lat. Była zrażona do mężczyzn. Nie chciała być zabawką, a według niej prawdziwi mężczyźni nie istnieją.

***
-Śliczna jesteś- zaczął niepewnie Marek stając w drzwiach mieszkania. Był wysoki, postawny. Miał szerokie ramiona. Majka spojrzała na niego z lekkim przestrachem. Znała go przecież nie od dziś, pracowała z nim przecież w czasie studiów w jednej z cieszyńskich restauracji. Wiedziała, że jest miły i sympatyczny. Był od niej starszy. Pracowali ze sobą jedynie kilka miesięcy, gdyż sama później rzuciła pracę, i zaczęła współpracować z przedszkolem, gazetą i udzielać się jeszcze bardziej charytatywnie. Uśmiechnęła się do niego niepewnie i zamknęła za sobą drzwi mieszkania. Chciała by ten wieczór pomógł jej samej na chwilę oderwać się od rzeczywistości, chciała choć na chwilę poczuć się prawdziwą kobietą adorowaną przez mężczyzn.
Tak też było. Marek przez cały czas ją adorował, uważnie słuchał, doradzał, wspierał. Dobrze się przy nim czuła, zapomniała na jakiś czas o swoich problemach. Sama się sobie dziwiła z jaką lekkością opowiadała mu o zajęciach w przedszkolu, o dzieciach. Jednak gdy na koniec spotkania chciał ją pocałować odskoczyła gwałtownie od niego.
- Przepraszam- szepnęła speszona. Nie czuła do niego nic, nie ciągnęła ją do niego żadna chemia. Widziała zawód na jego twarzy, mimo tego Marek nie dał po sobie aż tak poznać tego rozczarowania.
- Dziękuję za dziś- powiedział wesoło i czekał aż blondynka wejdzie do klatki.

***
Podekscytowana spotkaniem weszła do klatki i zamarła, coś jej się nie podobało. Było przeraźliwie ciemno, a gdy chciała zapalić światło to po chwili znowu gasło. Tak jakby ona je załączała, a ktoś inny gasił. Czuła jak jej ciało ogarnia strach. Niepewnie weszła po schodach na górę. Gdy była na drugim piętrze usłyszała jakieś głosy i szmery. Ponownie zapaliła światło, tym razem zgasło dopiero gdy pokonała kilka schodów.Niepewnie wchodziła dalej. Gdy dochodziła już na czwarte piętro zobaczyła pod drzwiami swojego mieszkanie dwóch postawnych mężczyzn. Ich twarze zakrywały szaliki, zawiązane pod same oczy. Już chciała się odwrócić i uciekać kiedy jeden z nich podbiegł do niej i szarpnął ją w swoją stronę. Chciała krzyczeć i zacząć wzywać pomoc, ale zakrył jej usta.
- To Ty jesteś tą panienką Olafa? Zresztą nie muszę pytać, skoro nią jesteś.- powiedział drugi napastnik. Majka czuła jej serce ze strachu bije jak oszalałe. Była przerażona.
-Przekaż mu, że to jeszcze nie koniec. Policzymy się z nim. - mężczyzna szeptał jej prosto do ucha. Czuła na szyi jego oddech. W powietrzu unosił się zapach tanich perfum zmieszany z zapachem papierosów. Majka czuła że zaraz zwymiotuje. Zaczęła się szarpać. Chciała żeby ją puścił, nie wiedziała co ma zrobić, a nic innego nie przychodziło jej do głowy.
-Spokojnie Maleńka.- powiedział jeden z nich, wyrywając jej torebkę. Po chwili zaczął zbiegać po schodach. Nagle Majka poczuła, że uścisk się zmniejsza. Mężczyzna puścił ją, zbiegł kilka schodów niżej. Odwrócił się i spojrzał na nią, w tej samej chwili szalik znajdujący się na jego twarzy spadł. Oczom dziewczyny ukazał się szyderczy uśmiech i kilkudniowy zarost. Nim się spostrzegła w jej stronę była wycelowana broń.
-Cholera, załatw to szybko!- zawołał  jego towarzysz znajdujący się kilka schodów niżej.
Majka usłyszała w tej samej chwili huk, a zaraz po tym silny ból. Strzelił. Upadła. Czuła rozrywający od środka ból. Dotknęła swojego brzucha. Pod jej palcami poczuła ciepłą lepką ciecz... Chciała zacząć krzyczeć, ale nie mogła wydobyć z siebie głosu. Czuła jak powoli opada z sił, czuła jak ogarnia ją senność.
Po chwili widziała ciemność...nie czuła już nic.

***
Tym razem rozdział dłuższy. Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta, że zaciekawi go to opowiadanie. 
Jeśli to czytasz, to proszę pozostaw po sobie jakiś znak. Chcę wiedzieć czy mam dalej pisać, czy mam dla kogo:)


środa, 10 października 2012

Jeden

    
Dalej, powiedz mi biedna miłości co tam się stało
Nakarm się nadzieją z chudej piersi

Posępny ładunek jest pełny, więc zwolnij przy rozstaniu
Do posłuchania. 

       Podeszła do niego, stał przy oknie i patrzył w dal. Stanęła za nim, wsunęła mu dłonie pod ramiona i dotykając torsu przytuliła się do jego nagich pleców. Oparła czoło o jego kark i oddychała miarowo. Czuła się spełniona. Jej nagie piersi delikatnie drażniły jego ciało. Nagle mężczyzna poruszył się nerwowo.
- Nie możemy. Nie możemy się już spotykać.- westchnął i odsunął się od niej. W pośpiechu zaczął zbierać ubrania walające się po podłodze i zakładać je na siebie. Majka patrzyła na niego, wiedziała, że to tak się skończy. Nic jej nie obiecywał. Wiedziała doskonale, że jest z inną, że kocha Asię. Wiedziała, że łączy ich tylko przyjemność i czysty seks. Nie mogła się jednak mu oprzeć. Stwierdziła, że jej też należy się od życia trochę przyjemności. Weszła z nim w ten układ, który po kilku spotkaniach zaczął ją przerażać. Mężczyzna coraz bardziej zaczął jej się podobać, gdy go nie było w pobliżu, tęskniła. Gdy nie odpisywał na smsy, szalała, że coś mu się stało. Wiedziała doskonale w jak niebezpiecznym środowisku się obraca.
- Miałaś się nie zakochać, obiecałaś.- powiedział zapinając pasek w spodniach.
- Nie zakochałam się.- odpowiedziała stanowczo, choć w głębi serca wiedziała, że jest całkiem inaczej. Nie mogła mu tego wyznać, to byłoby nie fair. Umowa była inna. Podszedł do niej, dotknął jej nagich piersi, pocałował ją namiętnie. Majka na kilka sekund zamknęła oczy, chciała żeby ta chwila trwała jak najdłużej, wiedziała że nie szybko nastąpi kolejna.
-Ubierz się. Odprowadzisz mnie do drzwi?- zapytał cicho podając jej wełnianą tunikę. Spojrzała na niego ze złością, zawsze to robił. Kochali się, a później znikał. Miała wrażenie, że ucieka. Chyba wcale się nie myliła. Czy męczyły go wyrzuty sumienia? Przecież zdradzał Asię. Majka westchnęła głośno, a on spojrzał na nią pytająco.
- Czy ty nie masz wyrzutów sumienia?- zapytała go upijając wino.
-Może mam a może nie. To nie twoja sprawa Maleńka. - rzucił wychodząc z pokoju. Na korytarzu potknął się o rozrzucone buty, które leżały tam od momentu gdy pośpiesznie zdejmowali z siebie ubrania.
- Cholera- syknął i wrócił do pokoju. Podszedł do biurka i zabrał z niego broń. Włożył ją za pasek w spodniach. Spojrzał szybko na Majkę. Podszedł do niej, odgarnął opadające jej na twarz blond włosy.
- To był ostatni raz, nie możemy już się spotykać. Nie mogę dać Ci tego czego oczekujesz. Obiecaj, że nie będziesz do mnie pisać.- powiedział, wymuszając tym samym na dziewczynie obietnicę.
-Obiecuję- szepnęła. Chwile później usłyszała tylko jak drzwi jej mieszkania zamykają się cicho.
Podeszła szybko do okna, by spojrzeć na niego. Miała nadzieję, że odwróci się i spojrzy na nią. Wiedział, że zawsze tam stała gdy wychodził. Tym razem jednak nie odwrócił się, wsiadł do samochodu i odjechał.
Nagle Majka poczuła jak wewnątrz niej coś pęka. Nie umiała tego opisać, serce zaczęło jej łomotać, a dłonie zaczęły się trząść.Usiadła na ziemi i nagle poczuła jak po jej policzkach płyną łzy. Zrozumiała jaka była naiwna. W głębi duszy, zgadzając się na ten układ miała nadzieję, że Olaf rozstanie się z Asią. Nadzieja jednak prysła. Miała nie cierpieć, jednak znowu nie wyszło.