wtorek, 9 kwietnia 2013

Trzy


Dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień.
Dla mnie też za długa zima i zła.
Dla mnie też los, cebula i krokodyle łzy.
Przestań wyć! Przestań wyć! Przestań płakać!



Do posłuchania



Wychodził z komendy kiedy usłyszał tuż za sobą 
-Olaf, wezwanie! Strzelanina była na Michajdy! Odwrócił się i spojrzał na Kajtka ze zdziwieniem. Przeczesał dłonią włosy i na moment zastygł w bezruchu. Przecież to ta ulica na której mieszka Majka. Poczuł przez moment jak przez jego ciało przebiega jakiś dreszcz niepokoju. Jeszcze bardziej zaniepokoił go fakt, że to ta sama kamienica, którą ostatnio często odwiedzał. Gdy przyjechali na miejsce, sanitariusze wyjmowali z karetki nosze, a kilku jego kolegów zabezpieczało dowody i odgradzało wejście do kamienicy żółtą taśmą, próbując rozgonić tłum gapiów.Wszedł do klatki i zamarł. W koncie stała Marta i płakała, każdy jej kolejny szloch odbijał się z głośnym echem w jego głowie. 
-Marta, co tutaj się stało?- zapytał z udawanym spokojem. 
-Jak to co?! Postrzelił ją ktoś! Ona musi to przeżyć! Zrób coś, proszę Cię!- krzyczała. Brunet miał wrażenie że zaraz twarz dziewczyny wybuchnie. Była purpurowa, a dodatkowo jej rude włosy potęgowały to całe zjawisko. 
-Marta, widziałaś kogoś? Kto to był?- zapytał znowu, już lekko zdenerwowany.
-Nie, jak wróciłam to jedna z sąsiadek już wzywała karetkę... a Ona była nieprzytomna. Wszędzie jest krew!- załkała. Dopiero w tej chwili Olaf spostrzegł że ubrania dziewczyny są z krwi. Zdjął szybko z siebie kurtkę i założył jej na ramiona. 
-Chodź- powiedział i szybko wyprowadził ją na zewnątrz. Podszedł do nich jeden z sanitariuszy drugiej karetki, która przyjechała później i zaprowadził ich do samochodu. 
- Zabiorę tą kurtkę, bo jest mi potrzebna, a Tobą tutaj się zajmą, dobrze?- zapytał, ale nie czekał na odpowiedź, szybko odszedł. Już chciał wchodzić do klatki kiedy w drzwiach pojawili się sanitariusze. Olaf wstrzymał na chwilę oddech, a jego serce zaczęło gwałtownie uderzać. Tak, to była ona. Leżała na noszach, nieprzytomna. Była przeraźliwie blada. Przed oczami stanęła mu scena ich ostatniego spotkania, kiedy kazał jej o nim zapomnieć, a teraz zobaczył ją w takim stanie i poczuł złość. Był zły na samego siebie.
-Co z nią?- zapytał ledwo wydobywając z siebie głos. Sanitariusz spojrzał na niego i pokręcił głową. 
- Nie za dobrze...- powiedział cicho, po czym dodał- Chłopaki, ruszać się, ona musi jak najszybciej trafić na stół!
Karetka odjechała, przez chwilę Olaf nie mógł dojść do siebie. Coś nim wstrząsnęło. 
-Ej co z Tobą? Wyglądasz strasznie.- Zauważył Kajtek wchodząc do klatki. 
-Kto jej to ku*** zrobił?- zapytał przejęty komendant stając za nimi tuż obok miejsca w którym przed chwilą leżała Majka.

***

Wyjechali windą na 6 piętro. Gdy drzwi się rozsunęły uderzyło go jasne światło, które dodatkowo odbijało się od białych kafelek i żółtych ścian. Wyszedł na korytarz i szukał wzrokiem Marty, która jechała razem z Majką do szpitala. 
-Komisarz Kajetan, kłaniam się. My w sprawie postrzelonej dziewczyny.- powiedział jego towarzysz zaczepiając młodą pielęgniarkę. 
-Teraz nie mogą jej panowie zobaczyć, trwa operacja.- powiedziała szybko i weszła do sali z której wydobywały się jakieś krzyki. 
-Jak ja nie lubię tej swojej pracy...-jęknął blondyn, siadając na krześle. Oparł głowę o ścianę i zamknął oczy. Olaf cały czas milczał, nic nie mówił. Nie potrafił wydobyć z siebie normalnego głosu. W jego gardle urosła jakaś gula. Z każdą próbą powiedzenia czegokolwiek głos mu się zwyczajnie łamał. W pewnej chwili zobaczył jakąś parę, wyszli z windy z drugiej strony korytarza. Wysoki postawny chłopak prowadził dziewczynę, która wtulała się w niego.
-To jest Marta, jej współlokatorka. Chodź- rzucił pośpiesznie i odszedł w ich stronę. Wiedział, że Kajtek zaraz do niego dojdzie.
-Marta... - zaczął niepewnie brunet podchodząc do nich. Poczuł że towarzysz dziewczyny dziwnie mierzy go wzrokiem- powiedz mi, wiesz co tam się stało?- zapytał z udawanym spokojem.
-Już Ci mówiłam...- usłyszał cichą odpowiedź, nie był to tym razem żaden wybuch złości i strachu, teraz Marta stała i wtulała się w ramię jakiegoś mężczyzny. Była dziwnie spokojna, a przynajmniej takie stwarzała pozory.
-Dlaczego wracała o tej porze sama?- zapytał Kajtek stając obok.
-Wracała z randki. Była z Markiem.- powiedziała rudowłosa, podnosząc głowę. Spojrzała na Olafa, chciała zobaczyć wyraz jego twarzy kiedy to powie. Zobaczyła na jego twarzy grymas  przez sekundę, może nawet mniej, ale jednak, zobaczyła.
-Jakim Markiem? Masz jego adres? Nazwisko?- zapytał brunet wyjmując notatnik z kieszeni kurtki.
- Marek Kozak, pracowała razem z nim kiedyś.
-Kajtek, jedziemy.- rzucił Olaf kierując się szybko do wyjścia.

***
Niestety, niewiele udało im się wyciągnąć od tego chłopaka. Uparcie twierdził, że odprowadził ją pod klatkę i tyle. Nie pomogły groźby i prośby. Olaf czuj jak narasta w nim napięcie, był zły, że nie wie dalej co tam się stało. Nie miał pojęcia kto jej to zrobił i dlaczego. Majka przecież była zawsze taką dobrą osobą i nikomu krzywdy nie byłaby w stanie zrobić. Więc dlaczego właśnie Ona? Wracali już na komendę spisać raport kiedy zadzwonił mu telefon. Dzwonił jeden z jego kolegów z pracy. 
- Ta Mała jest już po operacji, może się wybudzić za jakiś czas.
-Kajtek, jedziemy do szpitala czy na komendę spisać raport?- zapytał Olaf, oddychając poniekąd z ulgą. Skoro usłyszał, że jest już po operacji i że może wybudzi się za jakiś czas, to dodało mu to otuchy. Jednak starał się zabijać w sobie te myśli. Przecież nie musi się nią przejmować, była dla niego obcą osobą, skąd nagle te uczucia, strachu i niepokoju? 
-Na komendę mnie rzuć, spiszę raport, a Ty jedź już tam. Przywiezie mnie ktoś. Olaf coś czuję, że ta dziewczyna nie jest Ci obca, znasz ją?- zapytał jego towarzysz. Olaf spojrzał na niego z udawanym zdziwieniem. Już chciał coś powiedzieć, ale Kajtek znowu mu przerwał- Olaf, znam Cię. Widzę, że ruszyło Cię to, że to ją postrzelono. Znasz jej współlokatorkę. Boisz się o nią, a przedtem nic nie umiałeś z siebie wydusić, nawet słowa. Wiesz, że to może mieć wpływ na śledztwo? Kierujesz się emocjami. Na wrzeszczałeś na tego jej Marka, omal go nie pobiłeś.
- Kajtek skończ chrzanić!- warknął brunet naciskając pedał gazu- Jak będę miał Ci coś powiedzenia to ci powiem. A po drugie to nie jest jej Marek!
-Oj Olaf, uważaj na siebie i na tą sprawę. Jeśli chcesz znaleźć Tych drani to nie rób niczego na własną rękę. Najlepiej jednak byłoby gdybyś oddał tą sprawę komuś innemu. 
-Ku*** daj mi spokój. Wysiadaj.- warknął brunet zatrzymując się z piskiem opon pod komendą.

***

Czuł jak rośnie w nim napięcie. Bał się wejść do szpitala i przez dłuższy czas stał przed drzwiami. Usłyszał jak w jego kieszeni dzwoni telefon. Spojrzał na wyświetlacz, Asia dzwoniła już któryś raz, nie odbierał wcześniej. Z jednej strony był zajęty, z drugiej zaś nie chciał z nią rozmawiać. Jednak przełamał się i odebrał.
-Kochanie gdzie Ty jesteś?! Jest już 2 w nocy!- usłyszał piskliwy głos po drugiej stronie słuchawki.
- Mieliśmy strzelaninę, i prowadzę śledztwo. Teraz nie mogę przyjechać. Wrócę, ale nie wiem o której. Idź spać, śpij spokojnie i nie martw się o mnie.- powiedział  lekko udawanym miłym głosem. 
-Olaf, Kocham Cię. Martwię się o Ciebie!- powiedziała i wiedział, że zaraz posypie się cała lawina jej wyrzutów co do jego pracy, więc się rozłączył i odetchnął. 
W końcu przełamał się. Nie chciał jechać windą, by opóźnić wizytę na szóstym piętrze, więc udał się tam schodami. Idąc wspominał ostatnie spotkanie z Majką, kiedy to wymusił na niej obietnicę, że nie będą się już  spotykali. Sam sobie robił na przekór, jednak był z Asią, kochał ją. Z blondynką łączył go tylko seks, nic po za nim. 

***
Chodziła po korytarzu to w jedną to w drugą stronę. Co jakiś czas uderzała dłońmi w ścianę. Była przerażona i wściekła. Nie do końca wiedziała co ma zrobić. Czuła jak jej serce łomocze i nie potrafi przestać, jakby wpadło do jakiejś rzeki o rwącym prądzie i nie umiało się zatrzymać. 
-Marta, daj spokój. Nic teraz nie zrobisz. Usiądź, proszę Cię.- powiedział Adam patrząc na swoją dziewczynę. Widział jaka jest już zmęczona i jak bardzo się denerwuje. Wdział jej rozmazane od tuszu oczy, w których ciągle pojawiały się łzy. Nie potrafił jej pomóc, pierwszy raz nie potrafił jej uspokoić. Nie dziwił się jej, że jest taka zła. To czego dowiedzieli się przed kilkoma minutami było jakby gwoździem do trumny. 
- Ty skończony skurwisynie! Jak mogłeś jej to zrobić?!- zaczęła krzyczeć widząc Olafa, który zmierzał w ich kierunku. Adam wstał szybko i objął ją, ale wyrwała mu się, podeszła do policjanta i zaczęła go bić pięściami po klatce piersiowej i po twarzy. 
-Marta! Spokojnie! Co się stało?- zapytał zdziwiony tą całą sytuacją brunet. 
-Jak to co się stało?! Jeszcze mi powiedz, że nic nie wiedziałeś! Najlepiej unikać odpowiedzialności! -krzyczała rudowłosa, która odciągnięta przez blondyna stała w bezpiecznej odległości od Olafa. 
- Proszę Cię, powiedz mi co z Majką...- powiedział spokojnie widząc pielęgniarki i pacjentów, którzy obudzeni krzykiem Marty wyszli ze swoich sal.
- Straciła dziecko, wasze dziecko!- syknęła Marta, a jej purpurowa twarz nagle zrobiła się dziwnie blada. Olaf widział jak dziewczyna traci równowagę i przed upadkiem na podłogę ratuje ją tylko Adam, zaraz obok zjawiły się pielęgniarki. Zemdlała. Brunet stał i patrzył na tą całą sytuację, ale nie potrafił się ruszyć, ani pomóc. To co przed chwilą usłyszał sprawiło, że nagle coś w nim pękło. Zrobiło mu się gorąco, a ręce i stopy zaczęły drętwieć. Oddech przyśpieszył tak gwałtownie, że miał wrażenie że zaraz nie będzie mógł go złapać. Usiadł na krześle, rozpiął kurtkę i kamizelkę. Przed oczami przeleciał mu obraz uśmiechniętej twarzy.  Radosnej i spokojnej. Zobaczył jej błękitne tęczówki, które zawsze patrzyły na niego z taką czułością. Dopiero teraz poczuł że coś stracił. Uświadomił sobie jak wielki błąd popełnił i ile go będzie to kosztowało. Stracił dziecko i Majkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz