poniedziałek, 19 maja 2014

Pięć.

Minął tydzień odkąd Majka wróciła do Polski. Cały czas mieszkała z Olafem, mimo tego, że już kilka razy chciała się przenieść do hotelu, on stanowczo się temu sprzeciwiał. Wiedział, że jeśli dziewczyna się wyprowadzi to zniknie mu tak jak już raz to zrobiła. A kiedy była blisko miał świadomość, że ma ją na oku i że może się o nią zatroszczyć. Wyszedł z pokoju i stanął zdziwiony. W powietrzu unosił się przyjemny zapach jajecznicy. Wszedł do kuchni i uśmiechnął się. Majka ubrana w jeansy i błękitną koszulę stała przy stole i kroiła chleb. Jej jasne włosy spadały z jej ramion i zasłaniały twarz. Podszedł do szafki, wyjął dwa kubki. 
- O już wstałeś?- zapytała zdziwiona. No tak, była 9 a on wrócił z pracy po 5 nad ranem. Mieli jeszcze  sprawę pobicia i kradzież sklepu na koniec zmiany. 
-Skoro tutaj takie zapachy, to aż żal w łóżku leżeć. - zażartował i zalał wrzątkiem dwie kawy. Postawił kubki na stole i usiadł. Przyjemnie mu się patrzyło jak dziewczyna krząta się po jego kuchni. 
-Majka, a czemu jesteś taka wystrojona?- zapytał zdziwiony. Od kilku dni widział ją zazwyczaj w dresie, nawet kiedy szła do szpitala. 
- Idę szukać pracy. Oszczędności mam, ale na długo nie wystarczą, chcę wynająć mieszkanie. - powiedziała nakładając mu jajecznicę na talerz. 
-Mówiłem Ci już, zostań tutaj. Możesz dokładać się połowę do czynszu. I tak muszę kogoś znaleźć bo nie jest łatwo opłacać to mieszkanie.- powiedział patrząc na nią. Usiadła naprzeciw niego i spojrzała mu w oczy. 
- I co, będziemy sobie tak mieszkać i bawić się w dom?- zapytała z ironią w głosie. Nie wiedział czy postępuje dobrze, prosząc ją o to, żeby z nim zamieszkała. Bał się, że jeszcze bardziej będzie chciała uciec.
-Nie musimy bawić się w dom. Nie musisz mi gotować, prać. Czasem może napij się ze mną piwa i zobacz mecz. Ufam Ci i dobrze mi się z tobą teraz mieszka, jesteś nieszkodliwa- zażartował i uśmiechnął się. Majka też się uśmiechnęła. Zrobiła to pierwszy raz od momentu powrotu do Polski. Westchnął głośno i spojrzał na nią.
- Co się tak patrzysz? Jedz bo stygnie.-rzuciła dziewczyna.
- Pierwszy raz odkąd przyjechałaś się uśmiechasz. - powiedział. 
- Tak, a wiesz, że my pierwszy raz wspólnie jemy posiłek? I nie liczy się seks? -dogryzła mu- A i skoro nie muszę Ci gotować, to w takim razie sprzątasz po śniadaniu. 
-Majka, cieszę się.- powiedział, jednak nadal był zbity z tropu po tym co przed chwilą usłyszał. Faktycznie. Ona miała rację. Pierwszy raz siedzą razem i jedzą posiłek. 
- Z czego się cieszysz?
- Z tego że jesteś i że jesz ze mną  śniadanie.- powiedział stanowczym głosem,a jego kąciki ust nadal były uniesione w uśmiechu. Nagle Majce zadzwonił telefon.
-Majka, obudziła się!- krzyknął Adam do słuchawki telefonu. Dziewczyna z radości aż wstała.
- Wybudziła się?! Dobrze słyszeć!! Przyjadę najszybciej jak się da. Do zobaczenia!- krzyknęła z radością. 
-Olaf! Marta się wybudziła!- westchnęła Majka a po jej policzku spłynęły łzy. Chłopak podszedł do niej. Bał się, że jeśli ją obejmie to go odepchnie. Patrzył na nią i cieszył się razem z nią. 
- Cieszę się, strasznie- powiedział i dotknął jej dłoni.
- Nareszcie- westchnęła przytulając się do jego torsu. Zrobiła to naturalnie, tak jakby robiła to od zawsze, jakby między nimi nie było żadnej bariery, a przecież była i to ogromna. Dotknął jej włosów, a drugą rękę położył na plecach i przyciągnął ją do siebie jeszcze mocniej.
-Nareszcie- szepnął ciesząc się, że ma ją w swoich ramionach. 

***

Patrzyła na mijane ulice i kolejne budynki. Przyglądała się wystawom sklepowym i nagle poczuła że ogarnia ją strach. W momencie usiadła sztywno w fotelu i westchnęła ciężko. Zamknęła oczy i zacisnęła pięści. 
- Czego się boisz?- zapytał szatyn zerkając na nią. Co miała mu powiedzieć? Że nie wie co powiedzieć Marcie? Adam też nie był zadowolony z informacji że zatrzymała się u Olafa. Jednak powiedział, że może na niego liczyć. Wspierał ją. Jednak teraz to ona powinna być wsparciem dla nich dwojga. 
- Co mam powiedzieć Marcie? Nie wiadomo czy będzie chodzić.- westchnęła. Szatyn zaparkował tuż pod samym wejściem. Kiedy wysiedli z samochodu zagrzmiało nad ich głowami, a z nieba spadło kilka kropel deszczu...
-To nie jest dobry znak.- powiedziała przerażonym głosem Majka. Nagle poczuła że chłopak ściska ją za rękę. 
-Poradzisz sobie. Będę obok.- mówił pokrzepiająco, jednak dziewczynę nie obchodziły jego słowa. 
Wchodząc do sali w której leżała Marta, myślała co ma jej powiedzieć, czy uśmiechnąć się czy przytulić. Zobaczyła że na łóżku siedzi Adam, a nad nim stoi lekarz. Uśmiechnął się smutno na jej widok. Podeszła bliżej łóżka i przytuliła delikatnie przyjaciółkę. 
-Nareszcie jesteś! Musiałam prawie umrzeć żebyś wróciła do Polski.- zażartowała zachrypniętym głosem rudowłosa. Blondynka aż się wzdrygnęła. Spojrzała ze łzami w oczach na przyjaciółkę. 
-Bałam się o ciebie. Bardzo. Cieszę się że wróciłaś z za światów.- odpowiedziała Majka. 
Reszta wizyty upłynęła miło. Nikt nie mówił o kręgosłupie, Majka opowiadała o dziadkach którymi zajmowała się w Niemczech, wspomniała również o Olafie.
-Majka w co ty się znowu pakujesz...- westchnęła Marta. Przyjaciółka ścisnęła jej dłoń i uśmiechnęła się.
- Ja go nienawidzę za ten ból, ale jest takie coś... taki magnez który mnie do niego ciągnie. No i po drugie, muszę gdzieś mieszkać. - powiedziała szczerze.
- Uważaj, nie złapali nadal tych bandziorów. Nie wiem czy dobrym pomysłem jest trzymanie się z policjantem. Majka jestem zmęczona, a chcę jeszcze pogadać z Adamem. Przepraszam.- szepnęła ruda, przymykając oczy. Pożegnały się. Majka wyszła z Adamem na korytarz i przytuliła go. 
-Czeka ją operacja, która zadecyduje o tym czy będzie chodzić- szepnął jej prosto do ucha- pomódl się za nią. Majka uważaj na siebie.- dodał i odszedł. 

środa, 14 maja 2014

Cztery.

Nad przepaść życia wejdź i krzycz głośno, krzycz.
Czy ktoś usłyszy głos, może ciszę i więcej nic.
W chaosie cały świat to cichy kres.


Minęło wiele miesięcy zanim Majka doszła do siebie. Postępowanie w jej sprawie trwało. Policjanci robili co mogli, jednak nie mogli znaleźć sprawców którzy na nią napadli. Olafa widywała do pewnego czasu, jednak później odsunęli go od sprawy gdy wyszło na jaw, że w zeznaniach które złożyła powiedziała, że to przez niego między innymi została postrzelona. Jednak nie przyznała się, że była jego kochanką. Wspomnienia ją goniły. Olaf czasem przychodził, chciał rozmawiać, ale nie słuchała go. Chciał jej pomóc, ale odtrącała go. Nie chciała go znać. Winiła go za to co się wydarzyło w jej życiu. Postrzał i utrata dziecka, o którym nie miała pojęcia, wstrząsnęły nią. Długo nie mogła się pozbierać. Do zdrowia wróciła dość szybko, na tyle szybko by móc wyjechać za granicę. Musiała uciec. Uciec od problemów które ją coraz bardziej przytłaczały. Wyjechała do Niemiec. Tam zajmowała się starszym małżeństwem, przez ponad rok nie wracała do kraju. Marta pisała i dzwoniła do niej. Miały bardzo dobry kontakt, nadal były przyjaciółkami, to jej zawdzięczała ten szybki powrót do zdrowia, to rudowłosa się nią opiekowała i chroniła ją przed Olafem. Zrozumiała kiedy przyjaciółka powiedziała jej, że musi wyjechać.  Majka miała tylko Martę. Rodzice dla niej nie istnieli, oddali ją babci gdy była małym dzieckiem, a ta zmarła kilka lat wcześniej. Nie znała nikogo innego, któremu mogłaby tak zaufać. 
Wracała właśnie z miasta kiedy odebrała telefon. Dzwonił Adam, chłopak Marty. Jemu też wiele zawdzięczała. 
-Halo?
-Majka, musisz wracać do Polski. Marta miała wypadek, leży w śpiączce. Musisz wracać. Ona ciebie teraz potrzebuje. - słowa które wypowiedział zalały blondynkę, poczuła jak podnosi się jej ciśnienie, jak ręce zaczynają drżeć. Oparła się o mur, obok którego stała. 
-Jak to?! Co się stało?- zapytała zdenerwowana. W słuchawce słyszała tylko głośne westchnienie. 
-Jechała samochodem, jakiś facet wjechał w bok samochodu na motorze. Majka, ona ma chyba złamany kręgosłup.
-Adam, postaram się przyjechać jak najszybciej. Trzymaj się. Odezwę się.- krzyknęła prawie do telefonu. Rozłączyła się, czuła jakby ktoś uderzył ją tępym narzędziem w tył głowy. W oczach pojawiły się łzy. Otarła twarz dłonią, wzięła głęboki oddech i wróciła do mieszkania. Musiała jak najszybciej zjawić się w Polsce. 

***

Wysiadła z autokaru i uderzyła ją fala gorąca. Dziwne było dla niej to, że w jej rodzinnym kraju jest taka dobra pogoda. I w dodatku było to dla niej wielkim zdziwieniem, bo była dopiero połowa maja. Spojrzała na samochody stojące na parkingu i zobaczyła też kilka taksówek. Jadąc prosto do szpitala myślała o tym co tam zobaczy. Bała się. Musiała pomóc Marcie. Była jej to winna. Wjeżdżając windą na 4 piętro była tak zdenerwowana że omal nie zostawiła w niej walizki. Na korytarzu było paru chorych i kilka pielęgniarek. Stanęła jak wryta gdy wchodząc do sali w której leżała jej przyjaciółka zobaczyła Kajtka i Olafa.. W pierwszej chwili spanikowała, co oni tu robili? Mieli na sobie policyjne odznaki, więc domyśliła się o co chodzi. Gdy ją zobaczyli zamilkli. Nic nie odpowiedziała im na powitanie, podeszła do łóżka. Marta była blada, a do jej ciała były podłączone dwie kroplówki. Miała zaschnięte usta, a na jej twarzy było kilka zadrapań. Wydawałoby się że śpi, jednak ten sen był za długi. Już trwał kilka dni. Blondynka usiała na krześle obok rudowłosej, złapała ją za rękę i zaczęła płakać. Nie zwracała uwagi na to, że w sali nie jest sama. Nie potrafiła dłużej skrywać w sobie tych emocji. Zresztą, bycie kobietą daje jej prawo do płaczu w najmniej oczekiwanych momentach. Nie miała pojęcia jak długo była u chorej. Gdy wychodziła w sali nie było już nikogo. Myślała że mężczyźni już poszli, jednak pomyliła się. Olaf stał na korytarzu. Chciała go minąć, chciała odejść. Nie chciała z nim rozmawiać. Jednak stanął naprzeciw niej. Spojrzała w jego brązowe oczy. Nie wiedziała co w nich widzi, jego głos był stanowczy. 
-Daj tę walizkę. Pomogę Ci.- oznajmił odbierając jej bagaż. Nie sprzeciwiała się. Podała mu uchwyt walizki i ruszyli w stronę klatki schodowej.  Milczeli oboje. W windzie Majka poczuła jak robi się jej duszno, było przeraźliwie gorąco. Nagle sukienka którą na sobie miała zaczęła jej przeszkadzać, czuła jakby zaczęła się dusić. Chciała coś Mu powiedzieć, ale nie potrafiła wziąć oddechu.

***

Stała obok niego w windzie i nic nie mówiła, była potwornie przytłoczona. Widział w jej oczach ten strach i smutek. Nagle poczuł jak łapie go za rękę. Nie wiedział o co chodzi, złapał ją w ostatnim momencie. Zemdlała. Trzymając ją na rękach wyszedł z windy, zaraz obok niego zjawiły się pielęgniarki. Gdy ją trzymał w swoich ramionach poczuł, że teraz jest ten moment by zawalczyć o to zaufanie, które raz już stracił. 
-Całe szczęście że to tylko omdlenie z przemęczenia i nerwów.- powiedział otwierając drzwi swojego mieszkania, nie pozwolił jej zatrzymać się w hotelu, wiedział też że Marta zamieszkała z Adamem i że mieszkanie dziewczyn zostało wynajęte. Poczuł się odpowiedzialny za nią. Protestowała, jednak nie miała wystarczająco siły by się sama sobą zająć, zwłaszcza że co kilka chwil znowu robiło jej się słabo.
-Proszę, możesz zając ten pokój.- powiedział kładąc walizkę w pokoju naprzeciw łazienki. 
- A gdzie Asia?- zapytała specjalnie chcąc mu zrobić tym na złość. Odwrócił się i spojrzał na nią. 
- Nie ma Asi, nie mieszkam z nią. Nie jesteśmy już razem od roku.- odpowiedział stanowczo i wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił i zaczął przebierać pościel. 
Gdy wrócił z zakupów zastał ją stojącą przy oknie. Miała mokre włosy, a w powietrzu unosił się zapach jej brzoskwiniowego balsamu do ciała. Zawsze go używała. Spojrzał na jej blade nogi i ręce. Miała na sobie niebieskie spodenki i białą bluzkę na ramiączkach, która uwydatniała jej biust. 
- Nie patrz na mnie jak na maszynę do seksu. - warknęła widząc jego wzrok skierowany na jej biust. 
- Wcale tak nie patrzę! Widzę tylko, że strasznie schudłaś i jesteś blada jak ściana. - warknął kładąc reklamówki na stole. 
-Zawsze mnie tak traktowałeś. Nie liczyłam się ja tylko seks. - krzyknęła a na jej twarzy pojawiła się łza. Zauważył że ją szybko ociera wierzchem dłoni.
- Majka! Zmieniłem się. Wiem, nie wierzysz mi. Wtedy byłem głupi. Wiem, że swoim postępowaniem zraniłem Cię, wiem też że Cię straciłem. Jednak wybacz mi to!- powiedział podchodząc do niej- Majka ja też cierpiałem. Też straciłem dziecko.- szepnął chcąc wyrzucić z siebie ból. Chciał jej to już powiedzieć tyle razy, ale nie słuchała go. Poczuł że musi jej to powiedzieć.
-Po co do tego wracasz?- zapytała chrypiącym głosem. Odwrócił się i nie powiedział nic.

***

 Minęło kilka sekund, już chciała wychodzić z kuchni, jednak załapał ją w ostatnim momencie. Trzymał ją za ramiona i spojrzał głęboko w oczy. Po jego policzku spływała łza. Majka wzdrygnęła się. Była kłębkiem nerwów, a ta rozmowa przytłaczała ją jeszcze bardziej. Wspomnienia odżyły. Kiedy zobaczyła łzę na jego policzku zamarła. Przecież on nigdy nie okazywał uczuć. "Zero emocji", tak zawsze powtarzał. Był policjantem,  to było ważne w jego pracy. Czyżby teraz zobaczyła jego drugą twarz, a może próbuje wzbudzić w niej litość?
- Majka wybacz mi.- szepnął- Zaufaj mi. 
Milczała, jak miała mu wybaczyć? Gdyby nie on, jej życie toczyłoby się całkiem inaczej.